„Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym, czynnym, lecz nienarzucającym się”.
Ten fragment modlitwy św. Tomasza z Akwinu znajduje się przy jego grobie w Tuluzie. Znajduję w łych słowach pokorę dla moich i innych ludzi słabości. Uświadamiają mi, że w tym świecie dane zostało mi cenne życie wraz z więzami, które łączą mnie z rodzicami, rodzeństwem, nauczycielami i uczniami, przyjaciółmi i znajomymi. Do spełnionego życia będzie mnie prowadzić szlifowanie samego siebie w takich właśnie związkach i doskonalenie samej siebie poprzez własne wysiłki. Nigdy więcej nie powtórzy się moje życie w takim samym wymiarze. Dlatego cenię sobie z całego serca związki z ludźmi, które zostały mi dane. Nie muszę wyrażać swoich opinii. Nie muszę błyszczeć. Nie muszę za wszelką cenę zaznaczać swojego istnienia. Po prostu jestem obecna. Ze szczerością i uwagą słucham innych, często wzruszając się ich opowieściami. Ludzie bowiem gromadzą się wokół tego, kto ich naprawdę słucha. Pamiętam, że to, co daję, zostanie mi zwrócone, a zemsta na wrogach uderzy we mnie. Nie jestem pochlebcą, nie kłaniam się innym w pas. Uczciwie i z dumą wyrażam siebie słowami, czynami i postawami. Nie odpowiadam arogancją na arogancję, sarkazmem na sarkazm, pogardą na pogardę. Bez względu na to, jak inni zachowują się wobec mnie, zawsze staram się odpowiadać miłością, ciepłem i życzliwym sercem. Nie lituję się nad chorymi, samotnymi, czy słabymi, Każdy z nich ma swoją dumę, a litość wywołuje przeciwną reakcję. Ludzie chorują i są nieszczęśliwi, ponieważ nie chcą otworzyć się na innych i trwają w zamknięciu. Tak, jak wszyscy, pragną wyzwolić swe serce. Aby to mogło nastąpić, ważne jest, żeby nie ranić ich dumy.
Inni to inni, ja to ja. Nie porównuję siebie z innymi. To daje rni wolność. Gdy inni mnie ranią, znieważają lub robią ze mnie głupca, nie obrażam się na nich. To się na nic nie zda. Za to staram się wyjaśnić, dlaczego mi to robią. Nie tłumaczę się. Przyznaję się z pokorą do swoich błędów i przepraszam, gdy kogoś ranię. Nie przerzucam na innych odpowiedzialności za swoje czyny. Nie ranię samej siebie ani innych niepotrzebnie, wyolbrzymiając błędy, które ja, czy ktoś inny popełnił. Natomiast staram się w innych dostrzegać ich dobre cechy. Przebaczenie zawsze niesie ulgę. Uwalnia moje serce od nienawiści, prowadzi mnie ku wolności i pokojowi. Może się wydawać, że aktu przebaczenia dokonuję dla dobra innych, ale w rzeczywistości dokonuję go wyłącznie dla siebie: oznacza to wygnanie z serca antypatii, gniewu i wrogości.
Mam przyjaciół, przed którymi mogę z zaufaniem otworzyć serce i podzielić się swoim bólem tak, jak oni dzielą się ze mną swoim. Mam do nich zaufanie, które można mierzyć szczerością. Zaufania nie można zastąpić perfekcyjnością w pracy, bystrym intelektem ani głęboką wrażliwością. Zaufanie wzbudzają ci ludzie, którzy mają charakter i odnoszą się do innych z niezachwianą szczerością. Brak przyjaciół, samotność są stanem niespełnienia serca. Jeśli wnoszę coś w życie innych, nie odczuwam w sercu samotności. Kiedy rozumiem cudze serce, wtedy mogę poznać swoje prawdziwe Ja. Wiem, że moje myśli kreują moje życie: jak myślę, takim człowiekiem się staję, To moje własne nastawienie, mój sposób patrzenia na rzeczy sprawia, że coś się pogarsza albo wydaje się gorsze, niż jest. Pamiętam, że rzeczy mają złe strony, gdy ja je tak spostrzegam. Zło nie istnieje. Wszystko z natury swojej jest dobre i ode mnie tylko zależy, co z tym zrobię, i czy dobro nie zmieni się w zło.
Usiłuję walczyć z moimi negatywnymi emocjami, unikając stwierdzeń: „do niczego", „nie da się", „Nie!", „nędzny", „głupi", „nie lubię", „chcę umrzeć", itp. Zamieniam je na emocje pozytywne, Myślę więc: „na pewno mi się uda"; „lubię wszystkich"; „będę pożyteczna dla innych"; „wszystko z pewnością zmieni się na lepsze"; „wszystko w porządku"; „wydostanę się z tego”; „nigdy nie będę uciekać przed problemami"; „stawię czoła sytuacji”. Jeżeli zawsze będę obawiać się porażki, na pewno przegram. Jeżeli będę starać się myśleć o rzeczach radosnych i dających szczęście, zachowywać się tak pogodnie, jak tylko się da, to z pewnością pewnego dnia stanę się szczęśliwa.
Każda myśl, czyn albo słowo, które wyślę w świat, trwa wiecznie. Takie jest prawo tego świata. Myśli, czyny i słowa mają moc przyciągania wszelkich elementów niezbędnych, aby stały się one konkretną rzeczywistością. To one są odpowiedzialne za mój los - dobry, czy też zły. Ostre słowa, nawet wypowiadane dla czyjegoś dobra, wywołują u ludzi negatywne reakcje. Dlatego kultywuję empatię, aby umieć zrozumieć ból innego człowieka. Mówienie wyłącznie słów miłości oznacza, że ich energia działa w kierunku tego, co pozytywne. Oznacza to mówienie o szczęściu, pomyślności i zdrowiu, a unikanie mówienia o nieszczęściu, chorobie, ubóstwie itp. Słowo żyje, jest energią.
Staram się nie żyć przeszłością. Każde jutro jest absolutnie nowe, a przyszłość właśnie się zaczyna. Jeśli jednak ograniczę się własnymi myślami i uczuciami, jeśli nie zechcę przebaczać i będę stale odświeżać wspomnienia tego, co było - to nigdy nie zaznam prawdziwego spokoju. Przeszłość minęła bezpowrotnie. Dzień dzisiejszy jest rezultatem dnia wczorajszego, a zarazem przyczyną jutrzejszego. Każda chwila jest nową chwilą. Żeby żyć, nie wolno mi ani na moment tracić nadziei. Muszę zrobić wszystko, aby zrealizować swoje nadzieje. Gdy jestem blisko ich utraty, pamiętam, że moje nadzieje nigdy mnie nie zdradzą. To tylko ja mogę je zdradzić poprzez ich zaniechanie. Tak jak marzenia, nadzieje spełniają się wtedy, gdy nie będę się tego spodziewać - ich spełnienie jest absolutnie pewne. Nadzieje i marzenia uruchamiają odporność na zło. W momencie, gdy się poddam, wszystko się zawali.
Każda istota ludzka poszukuje miłości, pragnie być zrozumiana. Nic tak nie boli, jak brak miłości i zrozumienia ze strony innych. Jeśli taki stan trwa zbyt długo, tracimy nadzieję. A bez niej żyć nie można. Bycie kochanym daje prawdziwą radość i nadaje życiu sens. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy ja potrafię kochać i rozumieć innych. Najpierw trzeba dać, aby móc dostać.
Wszyscy możemy pójść taką drogą życia, na jaką się zdecydujemy. Będziemy szczęśliwi, jeśli tylko zechcemy. Zdobędziemy tyle, ile zechcemy. Będziemy zdrowi, jeśli tak postanowimy. Rzeczy niemożliwe mogą się spełnić nawet poprzez ich niespełnienie. Uświadamiam sobie swoje ograniczenia i mam odwagę przyznać się do nich. Nie boję się powiedzieć: nie wiem, błądzę, pomyliłam się, przepraszam. Tę odwagę i garść refleksji, z którymi odważnie dzielę się z innymi, zaczerpnęłam właśnie ze słów św. Tomasza z Akwinu.
Grażyna Paprocka - psycholog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz